Lądujemy w Mumbaju
PodróżnikDATA: 09.02.2014 godzina 10:00
Z Istambułu do Mumbaju leciałem około 6 godzin. Obejrzałem jeden film, trochę pograłem, zjadłem przewidziany w cenie biletu posiłek. Ponieważ lot nie był zbyt długi przysługiwało mi jedno danie.
Wylądowałem przed godz. 6 lokalnego czasu. Dzień jeszcze nie wstał nad tą szóstą co do wielkości metropolią świata, zatem postanowiłem zdrzemnąć się na lotnisku. Trochę spałem, a tak właściwie przeleżałem 3 godziny w zajętej przez siebie narożnej części lotniska.
O 10 czasu lokalnego (takim czasem będę się posługiwał podczas mojego pobytu w Indiach), postanowiłem dołączyć do 17 milionowej społeczności, zamieszkującej wyspę Salsette na Morzu Arabskim w zachodniej części Indii. Pogoda była taka, jakiej się spodziewałem - słonecznie i ciepło.
Transport lokalny już w pełni działał, a ze względu na brak miejsc parkingowych w tak przeludnionym miejscu (4500 ludzi na 1km 2),samochód nie jest najlepszym rozwiązaniem. Zatem jak większość mieszkańców skorzystałem z dobrze rozwiniętej sieci kolejek podmiejskich i dotarłem do samego centrum Mumbaju lub jak kto woli Bombaju, do stacji Churchgate
Poniżej na zdjęciu uczennice po zajęciach szkolnych na dworcu Churchgate.
Stąd już niedaleko do Calaba – turystycznej dzielnicy obleganej przez białasów. Zapewnia w miarę dobre (w przywoitych warunkach i spokoju) miejsca noclegowe.
Ulice kuszą bogactwem barów, restauracji, knajpek i jadłodajni, w których się stołuję. Tutaj też możesz skosztować strawy i napić się w słynnej restauracji/barze Leopard.
Jeszcze tylko wizyta w renomowanym zakładzie fryzjerskim, ruch duży, obsługa sprawna, chyba się skuszę.
Aby dodać komentarze
musisz być zalogowany.