Ostatnie dni w Indiach
PodróżnikZe statku zszedłem po trapie na ląd ok. 6:30. Nie wiem, o której statek przybił do lądu, zapewne ok. 5 rano, spałem.
Obudził mnie wzmożony gwar indusów (używam sformułowania indusów, nie hindusów, ponieważ uważam, że określenie odnoszące się do wiary nie jest do końca trafne, Indie zamieszkują ludzie o różnych wyznaniach, nie tylko hinduskim, jest dużo muzułmanów, buddystów, jainistów, czy wreszcie chrześcijan).
Pod statek, na teren portu, podstawiono dla pasażerów autobusy, które jechały do centrum Chennai, m.in. na centralny dworzec kolejowy. W międzyczasie dowiedziałem się o inwazji wojsk rosyjskich na Krym, te wiadomości były już znane na statku, widać musiały dostać się radiem, biorąc pod uwagę, że statek był na otwartym morzu, kiedy to się działo.
W krótkim czasie byliśmy na dworcu. Miałem przed sobą cały dzień. Pociąg, którym chciałem dostać się na północ odjeżdżał o godz. 22:00.
Zdecydowałem udać się do kafejki internetowej, 10 dni nie miałem dostępu do sieci. Andamany leżą za daleko od świata :-)
Po południu pojechałem do San Thome Basilica. Jest to katedra rzymsko-katolicka zlokalizowana we wschodnio-południowej części miasta, nad brzegiem morza.
Znajduje się w niej krypta, w której są przechowywane doczesne szczątki św. Tomasza apostoła. Przynajmniej tak się utrzymuje. Św. Tomasz przyjechał do Indii 52 r. n.e. i w 82 r. zginął śmiercią męczeńską w okolicach Chennai.
W bazylice odprawiane są msze św. w kilku językach hinduskich, np. Tamil, ale jest też jedna poranna msza w języku angielskim.
Wieczorem dotarłem na dworzec. Duże dworce kolejowe w Indiach mają ubikacje z prysznicami, co przy czekającej mnie niemal 24-godzinnej podróży na północ jest niewątpliwą zaletą :-)
Pociąg, którym miałem jechać, nazywał się Tamil Nadu Express. Indusi, z którymi rozmawiałem na temat pociągu utrzymywali, że jest to najszybszy pociąg w Indiach.
Polecali mi go i rzeczywiście, po przejechaniu 1270 km, ze spóźnieniem rzędu 15 minut, dotarłem do Bhopal.
Wieczorem zdążyłem już tylko znaleźć pokój hotelowy, wynegocjować jego cenę o 100 rupii w dół i umyć się. Byliśmy na północy, więc temperatury nie były już takie jak na południu, ciepłą wodę do mycia uzyskuje się poprzez wypełnienie dużego plastikowego wiadra wodą i wsadzenie gigantycznej grzałki :)
Następnego dnia ostatnim etapem mojego zwiedzania było odwiedzenie miejscowości Sanchi, która znajduje się 46 km od Bhopal.
Sanchi jest miejscem gdzie 2 tys. lat temu panujący władca Asoka Wielki zbudował buddyjski kompleks świątynny. Składają się na niego trzy stupy, ruiny świątyń i klasztorów.
Główną atrakcję stanowi Stupa nr 1, do której wiodą 4 bramy (gates) z bogatą dekoracją rzeźbiarską. Rzeźby (reliefy) są bardzo szczegółowe.
Tak, że spotykana przeze mnie mała grupa brytyjczyków z induskim przewodnikiem była przy pierwszej bramie, gdy ja skończyłem obchodzić cały teren, oni byli dopiero przy trzeciej :-)
Z Sanchi można pojechać jeszcze do Udayagiri, gdzie znajdują się jaskinie równie stare z rzeźbami odnoszącymi się do religii hinduskiej. Rzeźby z 4-5 wieku ne. Odległość do pokonania to 15 km (plus powrót). Miałem pożyczony rower, więc postanowiłem zrobić ostatnią wycieczkę tego wyjazdu i osobiście zmierzyć się z indyjskimi drogami. Dobrze, że nie było nadmiernie gorąco, pytając się o drogę co jakiś czas, po 1 h mocnego pedałowania dojechałem do jaskiń.
Zwiedzanie bardzo mi ułatwiło starsze małżeństwo hindusów, którzy służyli za tłumacza i wyjaśniali (jeśli da się wyjaśnić :-) zawiłości hinduskiej wiary.
Na jednej z rzeźb znajduje się inkarnacja boga Vishnu w postaci Varah - człowieka z głową knura.
Wróciłem tą samą drogą - w Sanchi miałem oddać rower i złapać autobus do Bhopal.
Z Bhopal wieczornym pociągiem miałem dostać się do Mumbaju, ale nie był to już Tamil Nadu Express :-D - spóźnił się 3 h przez co nie załapałem się na poranny trening frisbee znajomych na Juhu Beach (Mumbaj) :-(
I to już koniec mojej podróży. Ostatni dzień upłynął na odwiedzeniu Juhu Beach
(znajomych już nie było) i pobycie w Andheri - miejscowości najbliższej do Chhatrapati Shivaji Airport w Mumbaju.
Z uwagi na wylot we wczesnych godzinach porannych, było to najbliżej położone miejsce od lotniska
Aby dodać komentarze
musisz być zalogowany.