PROWANSJA... naturalnie... czyli opowieść o lawendzie, ziołach, oliwie i soli
Anita Zegadło Od A do Z ugotujeszProwansja była pierwszą prowincją Imperium Rzymskiego. Jej nazwa pochodzi od włoskich słów Prowincja Nostra - nasza prowincja. Usiana jest średniowiecznymi wioskami i miasteczkami. Nasza podróż trwała dziesięć dni. Bilety lotnicze kupiliśmy do Nicei. Wynajęliśmy samochód i autostradą kierowaliśmy się do Prowansji.
Fot. Lawenda
Kiedy zjeżdżasz z autostrady na drogi Prowansji czujesz, że jesteś w wyjątkowym miejscu pachnącym lawendą, rozmarynem, tymiankiem, cząbrem i dzikimi ziołami np. kocanką, która od palącego słońca wydziela niesamowicie aromatyczną woń. Powietrze przesycone jest cudownymi zapachami. Jadąc krętymi drogami najpierw minęliśmy kanion Verdon. Turkusowe jezioro i rzeka. Tutaj warto się zatrzymać i przepłynąć kanion kajakiem. Gwarantuję niezapomniane wrażenia.
Fot. Verdon
Prowansja to kraina pełna pachnących wzgórz pokrytych polami... lavendin. My byliśmy zaskoczeni. Bo lavendin to nie lawenda. Lavendin rośnie na polach niżej położonych. Piękne pola tego rodzaju znajdziesz na pewno w okolicach Valensole. Tu jest droga nazwana: droga lawendy, choć tak naprawdę to właśnie Lavendin. Jest innego koloru i wielkości, a różnicę widać gołym okiem. To z niej głównie pozyskiwany jest olejek aromatyczny. Lawenda rośnie w wyższych partiach gór i aby zobaczyć prawdziwe pola lawendy trzeba wybrać się do Sault. Gdzie miłośnicy Tour de France zobaczą sławną górę Mont Ventoux.
Jaka jest różnica między tymi gatunkami? Otóż lawendę można dodawać do potraw. Lavendin już nie. Nie zatrujemy się, ale to właśnie lavendin ma bardziej mydlany posmak.
Fot. Lavandin
Drogi Prowansji wiodą przez oliwne i migdałowe gaje, winnice zwane chateau i pola lavendin.
Niedaleko miasteczka Apt pojechaliśmy do Hameau Les Agnels. To destylarnia lawendy. Ale o niej za chwilę.
Aby dostać się do destylarni staliśmy w ogromnym korku wiodącym przez miasto Apt. Była sobota. Przez niemal całe miasteczko ciągnął się prowansalski targ. Alejki wypełnione były sprzedawcami ekologicznych i lokalnych produktów. Cuchnące sery (przepraszam ich miłośników), kiełbasy, oliwkowe tapenady, kozie sery, miody, kandyzowane owoce, ceramika i produkty z drewna oliwnego. I tu nie należy się spieszyć. Po kilku godzinach dotarliśmy do destylarni.
Rodzina The Agnel to pierwsi hodowcy i destylatorzy lawendy od 1885 roku. Już piąte pokolenie dba o jakość produktów.
Fot. Anita Zegadło
Kredens z produktami Les Agnes mydła, kremy, olejki eteryczne, świece, mgiełki, miody, likiery, syropy, ciastka wszystko z czystego olejku lawendowego.
Oliwa
Fot. ekologiczna oliwa
Zajrzeliśmy z wizytą do ekologicznego gaju oliwnego i migdałowego. Tu poznaliśmy rodzinę, która wytwarza ekologiczne oliwy z oliwek oraz migdałów. Smaki oliwy różne w zależności od czasu zbierania oliwek. Nam najbardziej smakowała oliwa z czarnych oliwek, która znakomicie pasuje do świeżego koziego sera i prowansalskich ziół. To pewnie też kwestia tego, że na co dzień trudno jest w Polsce dostać świeżą oliwę z czarnych oliwek. Oliwa przede wszystkim powinna być świeża. Właściciele gospodarstwa, w którym wizytowaliśmy powiedzieli nam, że cierpki smak oliwy zależy od czasu zbioru oliwek. Nie jesteśmy specjalistami w tej dziedzinie, ale nie trzeba nimi być, aby poczuć intensywne drapanie w gardle oliwy, która robiona jest z oliwek najwcześniej zbieranych - zielonych. Zresztą Francuzi też nie lubią drapania w gardło. O czym poinformował nas właściciel młyna wyciskająco oliwę. Kolejna, robiona z oliwek takich trochę łaciatych, brązowo-bordowo-zielonych, jest już lekko łagodniejsza mniej drapiąca lecz też cierpka i jeszcze lekko pikantna. Ze zbieranych w ostatnim okresie, czarnych oliwek powstaje wytrawna lecz bardziej słodka i delikatna oliwa, która jest też intensywna w aromaty, ale bez drapania w gardło. Na francuskiej butelce oliwy i wina znajduje się etykieta AOC ( appelation d'orgine controle), która zapewnia że wino i oliwa pochodzi z wioski wymienionej na etykiecie. Masz gwarancję, że to prawdziwa francuska oliwa czy wino
Fot. Olej ze słodkich migdałów
Fot. Drzewo migdałowe
Ochra
Fot. Colorado Provencal Roussillon
W regionie Luberon zwiedzaliśmy Roussillon. Malownicza wioska ze szklakiem ochry. Ciepły rdzawy kolor kojarzył się mi z inną planetą. Formacje skalne przybierają niezwykłe kształty w różnych odcieniach ochry.
Wszystkie przewodniki polecają miasteczko Russillionz, my zaś polecamy Colorado Provencal obok miasteczka Rustrell.
Le Ferme de Garbaud
Po posiłku w miasteczku Lourmarin mąż miał dla mnie niespodziankę. Pojechaliśmy do hodowców ziół Le Ferme de Gerbaud. Droga asfaltowa nagle się skończyła i jechaliśmy wśród dzikich ziół i alpejskich kwiatów kamienistą drogą. Byłam bardzo ciekawa. Kiedy dojechaliśmy ( a była 14 po południu, sobota) właścicielka z chęcią opowiadała nam o swojej ucieczce do natury. Hoduje zioła, pakuje je i sprzedaje. Farma jest niewielka.
W sklepie do którego weszliśmy można było kupić:
- zapachy do kuchni, saszetki z suszonych liści tymianku, rozmarynu, oregano, cząbru, szałwii i liścia laurowego, przyozdobione bukiety i wiązki kopru włoskiego, olej smakowy z tymiankiem i rozmarynem na grilla, ocet z ziołami.
- syropy roślinne, miody, olejki eteryczne z tymianku, rozmarynu i lawendy.
- mydła z olejem argonowym i lawendą.
- ciasteczka navetes z cytryną lub lawendą, chrupiące migdały, makaroniki z orzechami laskowymi, canistrelli z zielonym anyżem.
Z tego co zrozumiałam odbywają się tam też warsztaty na których także bywają polscy turyści.
Fot. Anita Zegadło
Folcalquier Roches des Mourres
Fot. Folcalquier Rohes des Mourres
Te imponujace formacje skalne powstały w miejscu, gdzie znajdowało się jezioro oligoceńskie. Całe jezioro w procesie sedymentacji wypełniało się wapieniem marglistym i kredowym. Jest to raczej kruchy i miękki materiał. W niektórych miejscach w osadzie wapiennym jezioro porastały kępy roślinności. Roślinność ta powodowała dodatkową sedymentację bardziej odpornego wapienia. W trakcie zanikania jeziora wapień osadzony na dnie był wymywany przez erozję powodowaną przez wodę i wiatr. Miejsca, gdzie miękki wapień był przykryty i przyciśnięty wapieniem twardszym były po części chronione przed erozją. Właśnie w ten sposób powstały te wspaniałe cuda natury przypominające grzyby. Ich stopy to mało odporny wapień marglowy i kredowy a kapelusze ten bardziej odporny.
Le Mees i legenda o mnichach
Fot. Les Mees
Le Mees o miejscowość położona przy ciekawych skałach,łudząco przypominająca kaptury. Z informacji w mieście dowieedzieliśmy się więcej o skałach. Jest to legenda o mnichach.
Legenda o pokutujących Mnichach.
Około roku 800 hrabia Raimbaud zniszczył obóz Saracenów, którzy najechali region. Oszczędził życie siedmiu kobiet należących do haremu. Więźniarki były piękne, a Raimbaud
młody ... Zamiast przenieść je do Arles, gdzie władze zadecydowałby o ich losie, zamknął je w zamku w Le Mees i sam go nie opuszczał. Rodziły się plotki! Zagrożony ekskomuniką przez opatów z Paillerols, hrabia Raimbaud został zmuszony zabrać kobiety na brzegi rzeki Durance i natychmiast wysłać je tratwa płynąca w dół do Arles. W dniu, w którym kobiety przechodziły na tratwy, mnisi utworzyli szpaler, aby zasłonić ich oblicze przed ludnością zgromadzoną u podnóża wzgórza. Sami mieli na głowie kaptury opuszczone na oczy, aby nie gorszyć się pięknem niewiast i nie popełniać grzechu. Diabeł ruszył wiatr, który podwiał kaptury mnichów a ci spojrzeli spod nich na piękne kobiety. Świadom niebezpieczeństwa dla porządku religijnego oraz aby uniknąć nieuchronnego potępienia, wielki święty Donat, natychmiast spetryfikował mnichów w swoich szatach. Taka jest legenda o zakapturzonych mnichach zamienionych w skały a krzyż użyty przez przeora wciąż można dostrzec osadzony w skale.
W tym miejscu można wybrać się na kilku kilometrową wycieczkę, po wyznaczonych trasach.
Fot. Anita Zegadło
Miasteczko trufli Ménerbes
Fot. Miasteczko Ménerbes
W miasteczku Ménerbes kupiłam białą truflę tuber aestivum zbierana latem od czerwca do sierpnia o orzechowym smaku z nutą karczocha. Nie ma tak intensywnego zapachu jak jej ciemniejsze odmiany.
Jemy kolację z nią na chrupiącej bagietce z masłem i solą.
Fot. Trufle z Luberon
Aigues-Mortes
Aigues Mortes to miejscowość położona w regionie Langwedocja-Roussillon. W miasteczku jest wiele atrakcji, o których można poczytać na stronach dedykowanych temu miastu. Zachęcam do odwiedzenia, choć my bardziej skupiliśmy się na farmie soli z różowymi polami. Po farmie podróżowaliśmy pociągiem. Niestety przewodnik tylko z językiem francuskim. Jednak dostaliśmy ulotki w języku angielskim. Wycieczka kończy się wspinaczką po solnej górze. Warto zobaczyć !
Fot. Anita Zegadło - Solna góra
Sól Le Saunier de Camargue jest naturalnym produktem południowej Francji.
Naturalnie biały, jest zbierany w Saline d'Aigues-Mortes, w sercu dzikiej przyrody i rzadkiej różnorodności biologicznej.
Wytwarzanie soli odbywa sie w czterech etapach:
1. Woda Saline
Na początku wiosny robotnik solny (rolnik morza) wykonuje okop basenów, dzięki kanałowi łączącemu teren bezpośrednio z morzem.
2.Krystalizacja
Od kwietnia do września, w wyniku parowania, słone stoły wypełnione solanką krystalizują tworząc "ciasto soli" o średniej grubości 9 cm.
3.Koncentracja
Pod wpływem słońca i wiatru, następuje prawie całkowite odparowanie wody morskiej, pozostawiając nasycone słoną wodą powszechnie, którą nazywa się „solanka”.
4. Żniwo
W salinie morskiej (zakładzie produkującym sól morską) d'Aigues-Mortes produkowane jest wiele odmian soli. Saliny zajmują rozległy obszar aby można było rozmieścić wiele płytkich basenów, w których etapami odparowuje się wodę. W poszczególnych taflach/stołach uzyskuje się produkty o różnym stężeniu i gradacji soli. Tak więc, na tej samej Salinie, rodzaje soli różnią się: można zbierać grubą sól, drobną sól, a nawet Fleur de Sel.
Opactwo Abbaye de Sénanque
Opactwo Abbaye de Sénanque to jedno z najczęściej fotografowanych miejsc we Francji. W każdym miejscu znajdziesz pocztówkę z klasztorem otoczonym lawendą. Warto się tu wybrać. Droga do wiedzie przez Gordes miasteczko na skale. My zatrzymaliśmy sie na lawendowe lody w powrotnej drodze z opactwa.
W wielu miejscach można spotkać urocze osły.
Fot. Osiołek
Pastis to prowansalski likier o anyżkowym posmaku. Warto go spróbować w gorący dzień z kostkami lodu.
Bouillabaisse (czyt. bujabes) zupa przygotowana z ryb, do spróbowania niemal w każdym miejscu w którym jedliśmy.
Galettes de sarrasin de Provence - naleśniki z mąki gryzanej z różnorodnym farszem. My jedliśmy z czarnymi oliwkami i pomidorami z prowansalskimi ziołami.
Kiedy najlepiej jechać do Prowincji?
Odpowiedź jest jedna: o każdej.
Ale jeśli chcesz zobaczyć rosnącą lawendę to koniec czerwca będzie najlepszym terminem wycieczki.
Warto wypróbować prosty przepis:
Tapenada
składniki:
słoik czarnych oliwek
2 łyżeczki kaparów
kilka filecików anchois
oliwa z oliwek
Wszystkie składniki siekamy w malakserze do otrzymania pasty. Jemy z bagietką z kozim serem posypanym ziołami prowansalskimi i suszonymi pomidorami.
Smacznego podróżowania!
Aby dodać komentarze
musisz być zalogowany.